Uprzejmie informujemy, że 2 maja (piątek) jest w naszej firmie dniem wolnym.
W tym dniu nie będą odbywały się wysyłki towarów, a także obsługa zamówień.
Za wszelkie niedogodności przepraszamy.
Jak co roku, pod koniec maja, miało miejsce nasze firmowe spotkanie integracyjne. Zawitaliśmy do hotelu Wityng znajdującego się nad pięknym jeziorem Mikorzyńskim.
Zarówno humory, jak i pogoda dopisały, a zaprzyjaźniona od lat firma „Mega Event” zapewniła nam moc atrakcji i świetnej zabawy na najwyższym poziomie!
Z życia firmy
Każdy pirat i wilk morski wie, że do rejsu należy się odpowiednio przygotować. Pierwszego dnia zaczęliśmy od podstawowej kwestii – inżynieryjnej. Należało zbudować, z tego co było pod ręką, armadę jednostek pływających zdolnych pokonać rozległe i zdradliwe wody jeziora Mikorzyńskiego. Tu rodzi się oczywiste pytanie: – a co było „pod ręką”? ...hmmm, no w naszym wypadku niewiele: głównym budulcem były rurki kanalizacyjne które – co oczywiste – każdy szanujący się posiadacz służbowego auta wozi gdzieś w bagażniku żeby uniknąć „pustych przebiegów” oraz styropian, który też zawsze warto mieć w podróży. Jak wiadomo z historii współczesnej spanie na styropianie nobilituje ...może więc być, że i pływanie też.
Reszta to już chłopięca i dziewczęca fantazja, więc każdy wyjął co miał po kieszeniach pochowane: patyczki, listewki, szmatki, łopatki, sznurek, śrubki, gwoździki, no i oczywiście fundament myśli inżynierskiej, to bez czego cała nasza cywilizacja ległaby nieuchronnie w gruzach: srebrna taśma i trytytki!
Drogą wymiany "fair trade", każda grupa sprawiedliwie pozyskała odpowiednią liczbę potrzebnych elementów konstrukcyjnych. Więksi i silniejsi – tyle ile chcieli, mniejsi i słabsi ...tyle ile zostało.
Już na początku pracy dało sie zauważyć pewne podziały w grupach: na technicznych – od budowania kadłubów, obliczania wyporności, piłowania i klejenia oraz humanistów – pięknoduchów skupiających się raczej na kwestiach wizerunkowych takich jak nazwa, bandera, czy też dodatki krawieckie w pirackim niedbałym uniformie. Ponieważ dla pirackiej tożsamości elementy te mają równie ważne znaczenie co sam okręt, stąd i emocje towarzyszące ich wyborowi były ogromne, a rozpiętość nazw, kolorów i stylów była przebogata – od tradycyjnej ornamentyki czaszek i piszczeli, po nowoczesne i śmiałe zestawienia podążające za trendami modnych ostatnio ruchów społecznych ;)
Budowaliśmy, budowaliśmy (jedni szybciej, inni wolniej), ale w końcu zbudowaliśmy. A jak już zbudowaliśmy, to warto byłoby zwodować i sprawdzić czy „to” pływa. A jak juz pływa, to czy aby szybko? W pirackim fachu szybkość ma znaczenie decydujące, a zatem ...REGATY!!!
Każdy lubi się ścigać, a najlepiej wygrywać. Tak więc bandera na maszt i na reje – stawiać żagle! ...no, no – nie tak prędko! Rurek i styropianu wystarczyło tylko na kadłuby, a szmat jedynie na bandery. Ducha pirackiego złamać jednak nie jest łatwo, a więc z braku żagli – pagaje w dłonie i cała naprzód!
Okazało się, że nie jest tak źle z naszym zespołem konstruktorów-szkutników, gdyż wszystkie łodzie ...pozostańmy może przy tym skromniejszym określeniu, choć okręt brzmi dumniej(?) ...no, w sumie to jesteśmy z nich dumni, a więc co tam ...wszystkie nasze OKRĘTY utzymały sie na wodzie i zachowały pływalność przez cały czas trwania regat (kropka).
Zwycięstwo, przypadło w udziale załodze „Madagaskaru” z charakterystycznym, dumnym bałwankiem ...a może pingwinkiem(?) na banderze. Zostało wywalczone po zaciekłym boju, w którym okładanie się pagajami, przytapianie członków załogi, rzucanie kotwicy przeciwnikowi ...nie wspominając już o obraźliwych okrzykach i złośliwych przyśpiewkach – stanowiły nieodłączny element rywalizacji.
Jak nakazuje świecka tradycja – po bitwie trzeba świętować do rana! Wieczorny grill i ognisko zapowiadały się więc nie najgorzej ...i tak też było, zatem spuśćmy na tę noc zasłonę milczenia.
Na ból głowy najlepsza jest woda. A więc pływamy!
Co bardziej ogarnięci w szmatach i sznurkach już bladym świtem zamustrowali się na Sasanki i Twistery. Wiadomo, że rano nie wieje, więc można poleżeć pokotem. Ci co wolą płynąć z prądem wybrali kajaki.
Emocji było może nieco mniej niż w pierwszym dniu, ale połączenie słońca i wody to zawsze niezawodny sposób na udany odpoczynek i regenerację przed powrotem do codziennych obowiązków. Tego nam było trzeba i na to będziemy czekać cały rok!
Wszystkich żądnych większej ilości wrażeń wizualnych – zapraszamy do obejrzenia relacji fotograficznej w postaci pokazu slajdów >>>